Wczoraj zabrałem sie za demontaż cewek.
Ciekawe zajecie
To jakby ginekolog przez .… zęba plombował.
Przyjemniej w moim przypadku to tak wyglądało.
Dostęp zerowy. Musiałem pod ramą rozkręcić wszystko na czynniki pierwsze i wyjąć w częściach. Bite 3 godziny, A mięsem tak rzucałem że nie wiem czy taczką na raz wywiozę.
Teraz to wszystko tam z powrotem upchnąć to będzie kolejne wyzwanie. I 2 x więcej czasu.
Ceweczki zabrałem do domu. Wziąłem więc miernik i ………….
O URWAŁ NAĆ!!! CO JEST !!??!!?? Pomiary jak z katalogu Co tu jest qwa grane!!!!!!!
I o 21 z powrotem biegiem kilometr do garażu.
Przemierzam same kable. LP -Ok, LT - brak przepływu, PP - brak przepływ,y PT -OK
Znów przywołałem kilka pań lekkich obyczajów i mierzę ponownie.
Pomiar jak wyżej. Więc tym nieprzewodzącym okleiłem fajki taśmą papierową dla odznaczenia.
Zachodzę w głowę o co tu chodzi??. Może wyrżnę łbem w ścianę dla rozjaśnienia umysłu.
Znów miernik w łapy i mierzę tego spalonego. O! O! coś mrygło na mierniku.
Przeginam fajkę i..... przewodzi / nie przewodzi- przewodzi /nie przewodzi.
W drugim to samo. Więc wtłaczam przewód w fajkę i czuję że trochę weszło- z pół centa.
Teraz już przewodzi bez problemu.
Z kolejnym postąpiłem trochę inaczej. Wykręciłem ten mosiężny zatrzask na świecę ze środka fajki, wytrząsnąłem opornik , Przemierzyłem go - coś ok 5 KΩ jak pamiętam. Oczyściłem styki opornika bo troszkę był zaśniedziały. Wcisnąłem kabel WN w fajke. i złożyłem wszystko do kupy.
Ten proceder powtórzyłem z pozostałymi kablami.
Do domu wróciłem dobrze po 23 tak wqrwiony ze skory do płaczu.
Tyle roboty, tyle zachodu, tyle nerwów I co? DUPERELA!! Ale czy mogłem przypuszczać?
Żona jeszcze nie spała pytanie "I CO?" paść musiało.
Po krótkiej relacji komentarza mogłem sie spodziewać.
"Bo ty zawsze siejesz panikę, nie pomyślisz"..... etc, itp., itd.
A pisał ktoś mądry wyżej że żonie się nic nie mówi. Nie posłuchałem