Witam

Kolejny problem się pojawił z moją VT600. Kilka dni temu wybrałem się na godzinną przejażdżkę. Motocykl pracował bez zarzutu. Silnik chodził równo. Po powrocie do garażu zostawiłem go na wolnych obrotach pod bramą, wszystko było ok. Nagle silnik po prostu zgasł. Bez wahnięcia obrotów. Tak jakbym go sam wyłączył. Odpaliłem go ... pochodził znowu chwilę po czym znowu nagle sam zgasł.

Wczoraj odpaliłem go ponownie, na ssaniu pochodził chwilę... Wszystko wyglądało ok po czym znowu sie wyłączył. Ponowne odpalenie było kłopotliwe, odpalił dopiero za którymś razem....Chodził równo i znowu zgasł.... Akumulator wyglądał ok gdy sprawdzałem napięcie. Nie wiem co może powodować taki stan rzeczy.

Silnik chodzi płynnie, równo i nagle sam się wyłącza.

Obstawiałbym że coś z układem paliwowym (zapchany filtr lub brak odpowietrzenia w korku paliwa). To tak na szybko
LwG

Korek mam dziwny ...niby oryginalny ale nie ma odpowietrzenia - chyba. Raz na kilka dni odkręcam korek i słyszę jak schodzi z baku powietrze, opary. To jednak w ciepłe letnie miesiące nie sprawiało probelmów.




Filtr muszę sprawdzić. Mam stary filtr, który profilaktycznie wymieniłem.

Dziwne jest to, że nawet jak trzymam motocykl na odkręconym gazie, to on i tak gaśnie. Obroty nie skaczą tylko od razu się wyłącza.

Niedawno przerabiany temat,zobacz styk w awaryjnym wyłączniku zapłonu i w stacyjce.Być może tam luzy na stykach,lub brud,a wibracje robią swoje.

Ok, co mam rozumieć przez "awaryjny wyłącznik zapłonu" ?

Czerwony wyłącznik na kierownicy ?

O tak

Sprawa wyjaśniona - zawiniłem ja i moje nieumiejętne zamontowanie alarmu do motocykla. Pojawiała sie podczas drgań przerwa na jednym zacisku w przekaźniku odcinającym zapłon.

Usunięte, naprawione, jednym słowem DZIAŁA :)